Jako ostatni (dosłownie) wyjechałem z terenu zlotu, wybierając trasę częściowo przez wioseczki, potem szybką, bo robiło się ciemno i zimno. Garbusek Renaty również dotarł bez mrugnięcia okiem. Po drodze na chwilę minąłem się z ekipą Barankowo-Skorpionkową oraz Fuszkinowo-Skyową a ja pojechałem w swoją stronę...
Po 2,20godz. jazdy wstawiałem T.Apacza do garażu a w chwilę później sam ległem do wyra...
Razem z Renatą, która bawiła się przednie, dziękując szczególnie wszelkiej maści Tancerzom...
(dzieciaki też zadowolone - uprzedzałem, że będzie poranna pobudka...)
baaardzo dziękujemy za kapitalną imprezę, klimatyczną miejscówkę i bardzo dobre zaplecze organizacyjne!!
Jeśli w przyszłości będzie (jeszcze) więcej śmiesznych konkursów (także w piątek), to w ogóle będzie cud-miód palce lizać...
Neno - sorki, że nie dotarłem w końcu na "lufę", ale na zlocie bałem się powiedzieć, że... nie piję...*
W piątek specjalnie poszedłem spać dość wcześnie, żeby na luzaku pojechać na paradę, ale... wstałem zakręcony jak weki babci, więc z resztą warszawskich (i nie tylko) maruderów wybraliśmy 3 wariant trasy... "do baru"...
W sobotę poszedłem spać jako jeden z ostatnich, by w niedzielę obudzić się ok... 6 świeży jak wiosenny kanarek... Nic z tego nie kumam...
P.S. Nie wiedziałem, że ciągnięcie...** powoduje zakwasy...
P.S.S. Ponoć na Offie nasza Graża objeżdżała Was swoim Freewindem...
Dziękujemy i prosimy o (jeszcze) więcej!!
* wOdy
** liny