Dzień dobry!
Tak, wiem, jest 02:00, ale teraz na takich Lofotach nie wypada inaczej, dzień jest całą dobę i to jest piękne!
Uwaga: to nie jest off-topic:)
Z tym dorszem to bym nie dramatyzował. Jeśli brzeg nie jest ewidentnie płytki, to już jest nieźle. Zakładasz tonącą, najlepiej ciężką (ok 100-150g) przynętę spinningową (sztuczną:), rzucasz bez fanatyzmu jakieś 15-20m przed siebie i czekasz aż opadnie na dno. Możesz na oko ocenić, ile żyłki wyszło z kołowrotka podczas opadania przynęty. Jeśli ponad 10m to szanse rosną. Wybierasz luz czyli lekko napinasz żyłkę, a potem "podskakujesz" przynętą po dnie - wędka w górę (ok 0,5m) i szybko w dół, czekając, aż przynęta znów swobodnie opadnie/stuknie w dno. I tak kilka, kilkanaście razy. Złapiesz rybę albo przynęta o coś się zahaczy na dnie albo Ci się znudzi:) Wtedy zwijasz, rzucasz trochę gdzie indziej albo dalej i znowu to samo. Jaka przynęta? - dowolna, byle ciężka bo szybko tonie i byle z hakiem/kotwiczką bo jednak chcesz coś złapać. Z mojego doświadczenia szanse są spore. Jakieś pułapki? - owszem! Fiordy potrafią być naprawdę głębokie (np. Lysefiorden: pod spektakularną Preikestolen, taką prawie pionową ścianą skalną z półką widokową około 700m npm, jest niemal drugie tyle prawie pionowej ściany skalnej pod wodą!), co oznacza, że może się żyłka skończyć zanim przynęta sięgnie dna. Warto koniec żyłki mieć pewnie przywiązany do szpuli, a nie tylko pod klipsem. Po drugie: rodzina dorszowatych jest bardzo sympatyczna wędkarsko: wygląda jak normalna ryba i po wyciągnięciu z dużej bądź co bądź głębokości nie stwarza problemów przed znalezieniem się na patelni. Jednak jesteś nad Morzem Północnym, wiele bogatszym gatunkowo od naszego Bałtyku i to co się złapie może mocno odbiegać od oczekiwań łapiącego. Nie chcę Cię zniechęcać, po prostu sam miałem taką przygodę, bałem się tej ryby dotknąć ręką, moja niewiedza.
Można też przy pomocy już zwykłej, nietonącej przynęty spinningowej złapać (z brzegu) makrelę. Też dobra, np pieczona nad ogniskiem.
A dlaczego to nie off-topic? A bo to doświadczenia z 2005 roku, kiedy to w dwa motocykle (ja na TA) pojechaliśmy na Nordkapp i potem powrót zachodnim wybrzeżem (Lofoty też), na dzikusa, z wędkami... I był to jeden z moich najlepszych wyjazdów, czego i Tobie życzę
Jeszcze jedna rzecz: to są wody pływowe, więc jak znajdziesz miejscówkę na nocleg np na jakiejś fajnej żwirowej plaży - przekonaj się jaka jest faza pływu, żeby obudzić się po tej samej stronie brzegu, po której zasypiałeś
Udanego wyjazdu !