Specyficzna głowica w Dominatorze i pochodnych to tak zwane RFVC, Radial Four Valve Chamber. Polega to na promieniowym ułożeniu zaworów w kierunku teoretycznego "środka" komory spalania. Jest to zbliżone do Chryslerowskiego HEMI.
W teorii bardzo dobra rzecz, powinna świetnie wpływać na osiągi. Jednak moc silników rodziny RFVC tego jakoś nie potwierdza.
W praktyce, wymusza to stosowanie dziwnych skomplikowanych popychaczy, pracującej w kierunku różnym od osi wałka rozrządu w aż 2 płaszczyznach:
Nadal nie ma z tym większego problemu, dopóki silnik nie ma 20 lat i 10 byłych właścicielami z różnymi pomysłami na naprawy, olej i eksploatację.
Jednak jeżeli motocykl ma 20 lat albo i więcej, zdecydowanie lepiej sprawdzi się przykładowo:
- porządne Yamahowskie rozwiązanie SOHC w TT/XT600 z zaworami na zwykłych prostych popychaczach,
- bardzo porządne Yamahowskie rozwiązanie DOHC w serii TT/XT 350 jak również 250, z zaworami na płytkach jak w ścigaczu, bez żadnych dźwigniowych popychaczy.
Oczywiście, wszelkie inne głowice, zwłaszcza bardzo dobrych firm i prostej konstrukcji, również sprawdzą się lepiej. Zwłaszcza takie, które przy okazji mają poprawnie rozwiązane, skuteczne smarowanie, zwłaszcza łożyskowania wałka.
BTW, Honda w niektórych modelach (małolitrażowe XR) miała wałki rozrządu łożyskowane na łożyskach kulkowych, co świetnie wpływa na długowieczność całości.
Warto wiedzieć, że jeżeli dany stary motocykl ma awaryjną głowicę, jest ona ciężko dostępna i droga jako używana. A cena nowej często przekracza wartość motocykla. Problem jest tym większy, im mniej popularny jest motocykl, i im bardziej awaryjna jest głowica. Dobrym przykładem jest tutaj DR350, do której używana głowica kosztuje około 1500 złotych i ciężko ją dostać.