Relacja z weekendowego wyjazdu na podlasie.
Tak na szybko napiszę relację z wypadu, może moja relacja natchnie kogoś na wycieczkę na podlasie, bo na pewno tam wrócę. Nie udało nam się zwiedzić jeszcze kilku fajnych miejsc.
Wystartowaliśmy w piątek po 16 z Olsztyna, do Wawy polecieliśmy na kemping trasa nr 7, nic specjalnego, po drodze nudy, tylko jak się w wawie zaczęły pojawiać trasy 5 pasmowe szybkiego ruchu, a mi w nawigacji wyłączył się ekran i miałem tylko w intercomie polecenia głosowe z nawi, to zrobiło się ciekawie, ale jakoś dotarliśmy na miejsce.
Drugiego dnia wystartowaliśmy już celem zwiedzania. Pierwszym przystankiem był sklepik u Krysi znany z serialu Ranczo. Oczywiście nie mogliśmy nie kupić po Mamrocie. Uwaga jak by ktoś chciał jechać, to Mamrot u Krysi kosztuje 10 zł, a w sklepiku obok po 7 zł, dowiedzieliśmy się niestety o tym już po zakupach, ale trudno.
Następnie polecieliśmy do Drohiczyna na kopiec pamięci podlasia i góre zamkową.
Później Kasztelik korona podlasia i góra krzyży Grabarka.
Kolejnym punktem były Plutycze, gospodarstwo Gienka i Andrzeja z rolników z podlasia. Zdjęć nie będę wrzucał
Następnie pojechaliśmy do Tykocina, do restauracji żydowskiej Tejsza, mieli tam fajny gulasz z rodzynkami i miodem, polecam. Później zobaczyliśmy z zewnątrz synagogę, bo niestety była otwarta do 18. Szkoda, bo budynek z zewnątrz nie robi wrażenia, pewnie ciekawiej jest w środku.
Następnie podjechaliśmy do zamku w Tykocinie.
Mieliśmy jeszcze tego dnia pojechać Carską drogą do Dolistowa Starego na nocleg, ale wymęczeni trochę upałem, zostaliśmy w Tykocinie na polu namiotowym.
W niedzielę pojechaliśmy Carską Drogą, później Dolistowo i szutrówką wzdłuż Biebrzy do śluzy dębowo. Po tym Augustów.
https://drive.google.com/file/d/1usY4tL ... sp=sharing
Tak, wiem może było przejechać a pełnej kicie, ale bałem się kolein pod wodą i gleby, która mogła by mi kufry zalać.
Miałem jeszcze chrapkę, aby pojechać do zobaczyć śluzę Kurzyniec na granicy z Białorusią i śluzę Sosnówek oraz elektrownię wodną, ale brakło na to energii. Brak kondycji plus upał zrobił swoje. Pomimo że jechałem w dżinsach motocyklowych i bluzie z kevlarem, to i tak było gorąco.