Troszkę OT (jak to u mnie bywa...)
ale miałem niewytłumaczalną (dla mnie) przygodę z baterią. Tym razem nie w motocyklu, ale TikiTace, choć to bez znaczenia, chodzi o samo (dziwne) zdarzenie.
Akumulator spod nieznanej mi marki 5Star (pewnie marketowy), na karku 5-6 wiosen podczas których nie miał łatwo, bo auto często stało po kilka miesięcy a alarm nie raz i nie dwa, mocno pociągał prądu.
Doładowywany zwykłym, starym prostownikiem, który zwyczajnie dawał kopa, żadnej regulującej elektroniki. Czyli ciężki żywot a mimo to prąd wciąż stał na straży światłości.
Ostatnio autko stało kilka dni (pomiędzy 3-5) a gdy chciałem pojechać, ściema, ale taka dosłowna, ciemność, widzę ciemność, nic się nawet nie żarzyło, zimny trup. Wczepiam miernik i... oczom nie wierzę, - 0(słownie - zero).3V ?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!
Wściekłem się, bo miałem akurat mnóstwo spraw do załatwienia i wyjazd w zanadrzu, ale co robić...
Pomyślałem, że powstało zwarcie w aku lub elektryce, która ścięła baterię dosłownie do zera. Nie ma szans, że zostawiłem na światłach, bo w ciemnym garażu, to od razu widać, zresztą, pierwsze co sprawdziłem, to włącznik, który był wyłączony. W autku nie ma żadnego ustrojstwa, które bierze prąd bez kluczyka (tylko oryginalny zegarek i radio, które utrzymują ledwie podtrzymanie ustawień). Żadne światełko w kabinie, nic, dosłownie nic, zresztą, aby w tak krótkim czasie wyżreć baterię 35Ah do zera, odbiornik musiałby ciągnąć naprawdę sporo.
Wymontowałem aku, wzbudziłem starterem (na chama), bo elektronik oczywiście go nawet "nie widział", po kilku mocnych próbach, w końcu podskoczył do poziomu, który pozwolił podpięcie elektronika z "L", potem dolałem jeszcze wody, choć poziom nie był zbyt niski i... zostawiłem.
Po kilkunastu godz. prostownik pokazał... pełne naładowanie, na 2 miernikach wskazanie 13.1V (tuż po odłączeniu, więc troszkę zawyżone), ale nadal byłem ciekaw czy będzie trzymał mocz... eee... moc.
Zainstalowałem (ukłon dla chłopaków)
pięć gwiazdek w TikiTace i... zostawiłem na 2 doby. W tym czasie mierzyłem kilka razy oraz na koniec i... jakby nie patrzeć wynik za każdym razem pokazywał 12.7V, czyli rewelka.
Po 2 pełnych dobach ruszyłem w miasto i... wszystko działa normalnie, ładowanie na poziomie książkowym (mam wskaźnik ale mierzyłem też 2 miernikiem). Kręci jak wariat, nic nie przygasa, aku nie siada, choć specjalnie włączałem dod. odbiorniki, parametry wciąż takie same.
Niby się cieszę, że działa, ale nic z tego nie rozumiem...
P.S. Przygoda miała miejsce w tym samym garażu (choć parkuję w różnych miejscach) w którym krytycznie rozładowałem baterię od T.Apacza na której wszyscy już położyli krzyżyk a ona wciąż działa (6 sezon). Tajemnicza moc...