"bałkańska w żyłach płynie krew"

Relacje i zdjęcia z zagranicznych wypraw.
DOMI
rozmawiający z silnikiem
rozmawiający z silnikiem
Posty: 430
Rejestracja: 17.03.2010, 14:19
Mój motocykl: XL600V
Lokalizacja: B.B /Bydgoszcz. Hovden i Setesdal. Norge

"bałkańska w żyłach płynie krew"

Post autor: DOMI »

"Idziemy na nartki? No ba..." odpowiadam i po godzinie jesteśmy z powrotem w domku :mouthshut:. Wiatr i mróz daje w :dupa: ostro. Może o wyprawie napiszę parę słów to się cieplej zrobi ...

Kurcze, ale tam już prawie każdy był, a opisanych wypraw jest wiele, na dodatek nie jestem pisarzem pierwszej klasy :mouthshut:

Od momentu kiedy pojechaliśmy do Rumuni (2012), wiedzieliśmy, że to dobry wybór kierunku do podróżowania na 2oo.
Ekipa : Hiszpan i jego dopracowana do najmniejszej nakręteczki 700–tka,
Ja i mój plecaczek Ana, oczywiście wiezie nas równie... a może nawet lepiej dopracowana 600-tka (lepiej dopracowana bo to Hiszpan nad nią siedział po nocach przed wyprawą i chciał mi udowodnić, że się zna na trampkach ;)
Tradycja nakazuje nam ruszać z Gostynina, miasta sexu i biznezu.
Obrazek
Kierujemy się w stronę Czech głównie drogami trzycyfrowymi. Trampusie nienawidzą autostrad ;)
Pierwszy postój okazał się noclegiem nad jeziorem porajskim N 50’39’42’01 E 19’12’34’25.
Obrazek
Super miejscówka, choć nie tak dzika jak byśmy chcieli. Rozbijamy obóz, rozpalamy ognisko i czcimy ciepłą :pob: cytrynówką przejechane pierwsze 240 km.
Obrazek
Jadąc przez nasz piękny kraj wymieniamy spostrzeżenia:
H: „Kur…, u nas też jest ładnie i jeszcze w tylu miejscach się nie było."
D: „Kur…, no jest ładnie…, to może nie jedziemy na te Bałkany."
A: „Jedziemy, jedziemy. Ja muszę zobaczyć wszystkie Monastyry."
Po wyprawie do Rumunii wszystkie zabytki, kościoły, zamki, ciekawe miejsca nazwaliśmy po prostu Monastyrami :haha:
U naszych braci co robią dobre pivo jedziemy zobaczyć zamek Pernstejn i tu... zonk! Zamek zamknięty bo kręcą sceny do jakiegoś ichniejszego serialu. Ale my nie patrząc na nic wchodzimy na dziedziniec.
Nagle słychać krzyk: "Niee..., zakazano vchlad, wy out!".
"Jak to out ?…Przecież my aktory!!!" odpowiadamy po ichniejszemu :swieczki:
Musieliśmy się zadowolić zdjęciami z zewnątrz.
Następny nocleg przed Mikulovem a dokładnie N 48’53’34’28 E 16’31’44’61, dość duże jeziorka z niezbyt ciekawą wodą.
Obrazek
Kolejny cel to Graz w Austrii a konkretnie ciekawy most i starówka.
Obrazek
Austria żegna nas oberwaniem chmury (a były takie dziwne znaki drogowe, że będzie padać). Udało nam się czmychnąć na stację i przeczekać deszcz. W ślad za nami zjeżdżały kabriolety. To był pierwszy i ostatni deszcz podczas naszej wspólnej wyprawy.
Jadąc coraz dalej coraz bardziej nam się podoba, zaczynają się góry i coraz to bardziej kuszące krajobrazy. Wpadamy do Słowenii przez jakieś małe przejście graniczne. Trampki podskakują z radości, widząc wzniesienia i winkle do pokonania... My również nie ukrywamy radości. "Rzeka pod nami, może byśmy się wykąpali" słyszę. No, na kąpiel w 30 stopniowym upale to każdy by się skusił.Obrazek
Pytamy lokersów: „Możemy tu (pokazując na rzekę) słymming?” Nie kumają po angielsku. Kur… jak jest pływać po słoweńsku lub niemiecku? Odpowiedz brzmi: „Nie wolno! To jest slung!!!” A wyglądała na przyzwoitą rzekę.
Wyciągamy mapy, chwila konsternacji i mamy! Rogla – tu musi być choćby jakiś potoczek!
Do noclegu na 1325 mnpm prowadzi nas kręta szutrówka nr 701, banany na gębach i jeszcze do tego miejscówka kosmiczna na rozbicie obozu. Tylko pokonać rzeczkę i już można się rozbijać z namiocikiem.
To urocze miejsce i dystans, który pokonaliśmy trzeba było uczcić vinem w klasycznych pucharach z puszek po pivie. Nie zabrać z sobą kieliszków do czerwonego wina na wyprawę to skandal! :blush:.
Ana natomiast waliła z gwinta, jak przystało na damę obozu.
Obrazek

Obrazek
W trzy dni zrobiliśmy niecałe 1200 km. "Czy to nie za mało?" pytam.
A: "Pamiętacie, jak jeździliśmy „z koniem w tle”? Jakie było hasło? Bez napinki!”
D: "To było tylko hasło. Profesor zapierdalał jak szalony!"
H: "Gdzie się dojedzie, tam się dojedzie. Nie ma co szaleć!". No i bądź tu poważnym.
Tej nocy było zimno, temperatura spadła do 12 stopni, niby nie najgorzej ale chyba ta wilgoć zrobiła swoje.
Wstałem zmarznięty jak cholera.
D: "O cześć Waldek, ale dziś przypi…..ło w nocy, co?"
H: "Ty jesteś mięczak, ja tam nic nie poczułem" odpowiada mi gość, który stoi za namiotem i szuka jaj w gaciach :lol: Obrazek
Ale się nie przyznał, że było nieciekawie.
Jedziemy w stronę Chorwacji, po drodze odwiedzamy urocze miasteczko Ptuj.
Obrazek
Oczywiście kosztujemy lokalnego piva, focimy monastyry i w drogę.
Zagrzeb omijamy bez zwiedzania. Było po prostu za gorąco, tylko kawka i obiadzik pod mostem nad rzeką Sava. Plitvickie Jeziora to nasz cel na nocleg i kąpiel, zatem jedziemy. Że to jest park narodowy to wiedziałem, ale że my nie damy rady znaleźć miejsca na dziko to byłem w szoku i nie tylko ja :omg:
Mieliśmy dobry czas, więc skupiliśmy się na szukaniu dziczy na obóz i tak oto wjechaliśmy od tyłu na camping Korana... no a jak już tu byliśmy to zostaliśmy i skosztowaliśmy wygód, za które zapłaciliśmy (102 KUN/os.+moto+namiocik).
Następny dzień - zwiedzanie Plitvickich Jezior. Plan - trzy, no może cztery godziny i jedziemy dalej.
Po ośmiu godzinach zwiedzania dochodzimy do wniosku, że wszyscy idą w drugą stronę, tylko my, Polacy idziemy w dobrym kierunku. I tak zwiedziliśmy to fascynujące miejsce pod prąd. Tych jezior, tej przyrody nie da się opisać! Trzeba to zobaczyć :omg:
Obrazek
Zadar jest naszym kolejnym celem zwiedzania, ale co to się pojawiło na naszej drodze? Zajebisty kanion rzeki Zmarnji! Zjeżdżamy nad same urwisko i podziwiamy widoki, które zapierają dech w piersiach.
Obrazek
Robimy fotki z otwartymi gębami. Przez przypadek trafiliśmy w miejsce, gdzie nagrywali Winnetou (stoi tam tablica upamiętniająca ten fakt). Pakujemy dupska na trampusia a on się przewraca, stopka boczna nie wytrzymała presji! Nagle podjeżdża BMW na niemieckich blachach i gość wyskakuje jak poparzony by nam pomóc trampusia na koła postawić.
Obrazek
Dzięki kolego!
D: "Stopkę się przyspawa gdzieś, oby tylko takie były problemy!"
Zmarnji wpada do Nowigradsko More i tam postanowiliśmy przenocować nad samym brzegiem, więc udajemy się do lakalnego sklepu po rozweselacze, coś do żarełka i jakiś deserek. Deserki zazwyczaj zjadamy no miejscu bo to przeważnie lody były :niewiem:
Znajdujemy miejsce na obóz, rozstawiamy namioty, palimy ogień i wyciągamy trunki na wieczorną biesiadę :grin:
Obrazek
H: "Coś nie za mało mamy tego sprzętu do picia?"
D: "No może i za mało, to podjedź do sklepu po jeszcze." :thumbsup:
Po całym dniu łazikowania po Plitvickich Jeziorach należała nam się chwila relaksu.
Podgradina to miejsce godne polecenia a koordynaty są na zdjęciu Kasi (Kasia=nawigacja).
Z rańca następnego dnia ruszamy. Ana i Hiszpan wskoczyli w swoja nową kolekcję ciuchów motocyklowych! Ryłem z nich przez jakiś czas :grin:
Obrazek
Po drodze dobrzy ludzie pomogli ze stopką boczną, nie musiałem już siedzieć na motocyklu gdy towarzysze zwiedzali „monastyry”.
Trampusie wiozą nas dalej brzegiem Adriatyku w stronę Splitu i Makarskiej. W Makarskiej na światłach widzimy trzy tramki z TCP ale nie udaje nam się ich doścignąć :witch: . Szybkie zwiedzanko główniejszych miejsc i dalej na koń! Tego dnia nie ujechaliśmy już daleko bo do Drvenik i tam kolejne godne polecenia miejsce biwakowania. Nie było łatwo wjechać ale Trampusiem da się wszędzie ….
N:43’09’43’34 E:17’13’40’86 Ludziska, którzy przychodzili rano na plażę byli w szoku :omg: .
Obrazek
Wyjechać jednak już nie było tak łatwo, bez asekuracji drugiej osoby nie było by szans (za krótkie nogi).
Wydostając się z krzaków mijają nas już wcześniej widziane trampki. Gdzieś na forum już pisaliśmy o tym przelotnym spotkaniu. Wracamy parę kilometrów aby odbić w krętą, widokową trasę w stronę BiH i wykąpać się w wodzie czystej jak kryształ w Studenci.
Wododpady Kravica to miejsce, gdzie można się wykąpać w dość zimnej ale jak orzeźwiającej rzece, wypić Radlerka i pomyśleć o dalszej podróży.
Obrazek
Z tego uroczego miejsca jedziemy do Mostaru. Wszędzie po drodze widać ślady z lat 90 - dziury po pociskach w ścianach czy zburzone domostwa to normalny widok. Mostar też zrobił na nas ogromne wrażenie! W czasie wojny Bośniacy walczyli z Chorwatami o utrzymanie kamiennego Starego Mostu. Dobrze, że most odbudowali w 2004 r. bo chłopaczki, którzy za kasę skaczą z 30 m do rzeki nie mieliby chyba za co żyć.
Tu zdjęcia z wyprawy a raczej ich pierwsza część https://plus.google.com/photos/11684693 ... 2350785779
Cd. będzie jeśli nie zanudzam ale muszę zgrać zdjęcia na Picasa.
Ostatnio zmieniony 27.01.2014, 17:02 przez DOMI, łącznie zmieniany 1 raz.
Trampuś wiadomo...
Suzuki Jimny "kurczak"
Ford Focus "foczka"

Wiatr we włosach,w oczach łzy a na blacie cztery trzy
Awatar użytkownika
Trol
wypruwacz wydechów
wypruwacz wydechów
Posty: 965
Rejestracja: 12.09.2012, 20:32
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: Poland

Re: "bałkańska w żyłach płynie krew"

Post autor: Trol »

"Ana poszła zwiedzać a my co robimy ?"
A może dla odmiany wypilibyście sobie pivko ? :grin:


Co to za model Hannki (namiotu)? :

Obrazek
Jestem Trolem poprawnym .Staram się .Nierzadko .
Awatar użytkownika
bankier
czyściciel nagaru
czyściciel nagaru
Posty: 567
Rejestracja: 27.01.2009, 21:33
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Re: "bałkańska w żyłach płynie krew"

Post autor: bankier »

Bałkany nigdy nie zawodzą. Robi sie ciekawie :)
Przyszedł czas na Varadero
DOMI
rozmawiający z silnikiem
rozmawiający z silnikiem
Posty: 430
Rejestracja: 17.03.2010, 14:19
Mój motocykl: XL600V
Lokalizacja: B.B /Bydgoszcz. Hovden i Setesdal. Norge

Re: "bałkańska w żyłach płynie krew"

Post autor: DOMI »

Hannka :ok: Troll 2
Trampuś wiadomo...
Suzuki Jimny "kurczak"
Ford Focus "foczka"

Wiatr we włosach,w oczach łzy a na blacie cztery trzy
DOMI
rozmawiający z silnikiem
rozmawiający z silnikiem
Posty: 430
Rejestracja: 17.03.2010, 14:19
Mój motocykl: XL600V
Lokalizacja: B.B /Bydgoszcz. Hovden i Setesdal. Norge

Re: "bałkańska w żyłach płynie krew"

Post autor: DOMI »

Obrazek
Zwijamy się z Mostaru, kierując się z powrotem w stronę Chorwacji (został nam jeszcze Dubrownik). Po drodze zahaczamy o Klasztor Derwiszów w Blagaj.
Obrazek
Jedziemy wzdłuż Republiki Serbskiej podziwiając krajobraz. Widoki ciągle zapierają dech.
Obrazek
Słońce ma się już ku zachodowi a my jeszcze nie mamy dobrego miejsca na nocleg.
D: „Dobra, pierwsze lepsze miejsce i się rozkładamy.”
H: „I to jak najszybciej bo zaraz będzie zupełnie ciemno.”
Obrazek
I tak skończyliśmy na jakimś polu bez wody pod Dubrownikiem, blisko jakiegoś miasteczka z ujadającymi psami. A chwilę wcześniej mogliśmy skończyć na jezdni, ponieważ jakiś chorwacki amator swą strychliną wyjechał na przeciwny (nasz!!!) pas na zakręcie.
Dubrownik zaliczamy z rańca, póki słońce nisko :lol: , ale i tak temperatura sięga zenitu. Ana robi dla nas fotki „monastyrów” a Hiszpan i ja degustujemy wiadomo :drinking: , potem się wymieniamy doświadczeniami. Razem idziemy dookoła starego miasta po murach obronnych. Z tego miejsca są naprawdę ciekawe widoki.
Obrazek
Wjeżdżając do Montenegro, zahaczamy o Herceg-Novi i objeżdżamy Zatokę Kotarską. Czas aby poszaleć w zachęcającej wodzie i ochłodzić się troszkę.
Obrazek
W Kotorze mamy zamiar wejść na ruiny zabytkowych murów miejskich, ale dzień ma się ku końcowi a my znów nie mamy noclegu. Tym razem musi być jakiś camp! Czas się porządnie wykąpać i zrobić małe pranko. Z mapy wynika że w miejscowości Begović jest to czego szukamy. Po rozbiciu obozu, zrobieniu meeega prania
Obrazek
i kąpieli pod prysznicem, z którego woda leciała jak krew z nosa, wracamy do Kotoru na nocne zwiedzanko.
Obrazek
Nocna jazda w krótkich gaciach jest jak lekarstwo na nasze spieczone słońcem ciała. Po powrocie rozliczamy się z właścicielem campu za nocleg (7 euro za łeb). Gość częstuje nas rakiją, my odwdzięczamy się whisky zakupioną w Lidlu i tak biesiadujemy do nocy. Razem z nami biesiadują pier... cykady, o których nie wspomniałem wcześniej ale jakby jechały za nami, są wszędzie i grają zawsze!
H: „Czy te jeb… stwory nie przestaną cykać?”
A: „Pan mówił, że przestaną w listopadzie.”
D: „Cykają bo widzą Hiszpana!”
Następnego dnia nie możemy się rozstać z tym miejscem, a raczej z „plażą”…
Obrazek
Pakujemy manele i wyjeżdżamy dość późno bo morze zajebiste … ta plaża… bo woda pod prysznicem nie leci… Ale miejsce i tak zajebiste!
Do Kotoru wjeżdżamy po raz trzeci, tym razem atakujemy stare mury nad miastem. Widok :omg:
A: „Obiadek jemy w Barze.”
D: „No przeważnie jemy w barach, coś się zmieniło?”
H: „Z kim ja jadę :pob: ! Chodzi o miejscowość!”
D: „A skąd Ty to wiesz, przecież ja jestem kierownikiem wycieczki!”
No i zjedliśmy w tym Barze, jakby do tej pory było inaczej, właściciel chyba był lokalnym mafiozem, tak wydedukowaliśmy z jego wyglądu i kolesi, którzy go otaczali.
Mafiozo czy nie… zakasał rękawy i osobiście rozpalił grilla. Upiekł nam rybkę złowioną i doprawioną przez niego samego, jak zapewniał.
Przez góry Rumija docieramy nad Jezioro Skadarskie. Stolicę Czarnogóry objeżdżamy bokiem, jak się okazało nie z tej strony. Naszym celem był Monastyr Ostrog (prawdziwy, żeby nie było :lol: ), no to wpisaliśmy w „Kasię” namiary i jedziemy, i jedziemy, i jedziemy…. Świat się kończy a Monastyru niet.
H: „Dobrze, że mamy paliwo, bo gdybyśmy teraz stanęli to tubylcy by się tak nami zajęli, że chyba byśmy w samych gaciach zostali!”
D: „Przypominam, że włączyłem rezerwę jakiś czas temu a mój pali więcej niż twój, więc wszystko przed nami.”
A: „A jedziemy w dobrym kierunku bo coś tu dziwnie…”
D: „TAK!”
H: „TAK! :niewiem:
Dla pewności zatrzymaliśmy się aby sprawdzić i co się okazało? W nawigacji były dwie miejscowości o takiej samej nazwie, a my, nie sprawdzając położenia celu końcowego, wybraliśmy tę niewłaściwą! No i odjechaliśmy od celu jakieś 50km!
Nagle z krzaczorów wychodzi gość w stanie wskazującym :drinking: i z całusami do Hiszpana, że on też motocyklista i w ogóle… jakieś dokumenty mu pokazuje. Czas na nas kolego i czym prędzej odjeżdżamy ale droga się kończy i musimy zawracać. Warto było źle „Kasię” ustawić i zobaczyć, jak inni ludzie żyją.
Obrazek
Dotarliśmy wreszcie do Monastyru Ostrog i tam kolejna dla nas śmieszna sytuacja...
Trampuś wiadomo...
Suzuki Jimny "kurczak"
Ford Focus "foczka"

Wiatr we włosach,w oczach łzy a na blacie cztery trzy
Awatar użytkownika
Banan70
osiedlowy kaskader
osiedlowy kaskader
Posty: 138
Rejestracja: 04.03.2011, 20:37
Mój motocykl: XL600V
Lokalizacja: Kielce

Re: "bałkańska w żyłach płynie krew"

Post autor: Banan70 »

Faktycznie cieplej się robi od samego czytania. Fajna relacja. Dawajcie dalej, czekamy. My z żonką planujemy w tym roku te rejony. Mam pytanko, w jakim miesiącu Wy byliście :smile: .
Gdzie jadę tam jadę, ale ...
DOMI
rozmawiający z silnikiem
rozmawiający z silnikiem
Posty: 430
Rejestracja: 17.03.2010, 14:19
Mój motocykl: XL600V
Lokalizacja: B.B /Bydgoszcz. Hovden i Setesdal. Norge

Re: "bałkańska w żyłach płynie krew"

Post autor: DOMI »

Wyprawa zaczęła się 15 lipca - to chyba były tropiki w tych regionach :ysz:
Ale paru rzeczy nauczyliśmy się w Rumuni w 2012 (ten sam termin) np. lekkie ciuszki i koszula najlepiej biała z długim rękawem :smile:
Trampuś wiadomo...
Suzuki Jimny "kurczak"
Ford Focus "foczka"

Wiatr we włosach,w oczach łzy a na blacie cztery trzy
Awatar użytkownika
Dłubacz
rozmawiający z silnikiem
rozmawiający z silnikiem
Posty: 481
Rejestracja: 08.11.2009, 18:33
Mój motocykl: XL600V
Kontakt:

Re: "bałkańska w żyłach płynie krew"

Post autor: Dłubacz »

Klimatyczna wycieczka :roll: ..., ale chyba to jeszcze nie koniec :niewiem: :tongue: .

Obrazek
Patrząc na Wasze zdjęcie przypomniała mi się kawa serwowana z lewej strony pod daszkami i pieruńsko śliskie kamienne płyty na moście... :smile:
hiszpan
emzeciarz agroturysta
emzeciarz agroturysta
Posty: 270
Rejestracja: 22.03.2009, 20:39
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: gostynin

Re: "bałkańska w żyłach płynie krew"

Post autor: hiszpan »

:omg: Domi nie wiem co napisać jestem w szoku .....nie żartowałeś z relacją ..... :ohmy: :resp:
DOMI
rozmawiający z silnikiem
rozmawiający z silnikiem
Posty: 430
Rejestracja: 17.03.2010, 14:19
Mój motocykl: XL600V
Lokalizacja: B.B /Bydgoszcz. Hovden i Setesdal. Norge

Re: "bałkańska w żyłach płynie krew"

Post autor: DOMI »

Żartowałem :pob: ale piszę dalej, sam jestem w szoku :omg:

Do Monastyru prowadzi kręta, dość ostra pod względem nachylenia droga. Trampuś ma co robić z pełną obsadą na grzbiecie i jeszcze całym niezbędnym szpejem!
Obrazek
Podczas pokonywania winkli czuję, że trampuś tańczy jak na lodzie z powodu braku powietrza w kółku.
Czas było szukać noclegu a nie zmieniać dętkę, ale najpierw zobaczmy ten Ostrog!
Obrazek
Wchodzimy i już na samym początku gość z wielodzietną rodziną bije pokłony ścianie, po chwili tłumaczy szeptem, z pełną powagą na twarzy, co to za miejsce. Moja ciekawość kończyła się na tym gdzie jest kibel :swieczki: Po chwili postanawiam napompować jednak koło, więc wracam do trampusia, wyciągam kompresorek i dawaj full powietrza w kółeczko.
Totalną ciszę przerywa bzzzyyykkk! Pomyślałem: modlą się czy nie, ja muszę mieć powietrze!
H: „Co to tak bzzzyyyczy? Jakiś znajomy odgłos!”
A: „Aaa .. skończyło się powietrze w kole, to pewnie nasz kompresorek.”
Nagle większość bijących pokłony przestaje to robić i się rozgląda co się dzieje.
H: „Ludziska się modlą a ten się kompresorem bawi :omg:
Nadciąga gość z rodziną. Pomyślałem, że teraz zginę :lanie: za przerywanie ciszy, ale nie. Widzę przyjazny uśmiech i pada pytanie czy dzieci mogą na motocykl usiąść celem sfocenia na pamiątkę. Proszę bardzo!
Już się ściemnia, kiedy wyruszamy dalej. Przed nami Slansko Jezero i tam będzie obóz.
N: 42’44’49’57 E: 8’52’33’96
Przy świetle latarek rozbijamy się, robimy kolację przy ognisku, zażywamy kąpieli w jeziorku… i spać.
Już o 5 rano jestem na nogach, aby zmienić dętkę. Ale nie jestem sam, jest też Hiszpan.
D: „Wstałem wcześnie bo nie mam powietrza w kole i muszę to naprawić.”
H: „Kładź się spać, nie masz powietrza tylko na dole :lol: ."
D: „Twe mądre słowa zmuszają mnie do zrobienia kawy.”
Obrazek
Obrazek
Wyjęcie dętki i jej załatanie zajmuje nam jakiś czas… Szparag byłby z nas dumny :zabawa:
Durmitor – jedno z wyższych pasm Gór Dynarskich. Tam się kierujemy dalej…
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Trampuś wiadomo...
Suzuki Jimny "kurczak"
Ford Focus "foczka"

Wiatr we włosach,w oczach łzy a na blacie cztery trzy
DOMI
rozmawiający z silnikiem
rozmawiający z silnikiem
Posty: 430
Rejestracja: 17.03.2010, 14:19
Mój motocykl: XL600V
Lokalizacja: B.B /Bydgoszcz. Hovden i Setesdal. Norge

Re: "bałkańska w żyłach płynie krew"

Post autor: DOMI »

Durmitor warto objechać wzdłuż i w szerz. My tylko przejechaliśmy wzdłuż :grin: docierając tam gdzie chyba trampkarze lubią zjeść, wypić i :impreza:
Obrazek

Bardzo miło nas tam wspominają :ok:
Rzeka Riva doprowadzi nas do granicy Czarnogóry z Republiką Serbską
Obrazek
Obrazek
Z jednego pięknego kanionu przez Żabljak jedziemy podziwiać następnyh
Trampuś wiadomo...
Suzuki Jimny "kurczak"
Ford Focus "foczka"

Wiatr we włosach,w oczach łzy a na blacie cztery trzy
DOMI
rozmawiający z silnikiem
rozmawiający z silnikiem
Posty: 430
Rejestracja: 17.03.2010, 14:19
Mój motocykl: XL600V
Lokalizacja: B.B /Bydgoszcz. Hovden i Setesdal. Norge

Re: "bałkańska w żyłach płynie krew"

Post autor: DOMI »

Do Żabljaka warto pojechać przez Kanion Suśica szlakiem dla trampusia :crossy:
o tędy: https://www.google.com/maps/@43.1863336 ... a=!3m1!1e3
Obrazek
Była walka aby nie wylądować na :dupa:
Obrazek

Krętą drużką przez pastwiska dojechalim do Żabljska :pob:
Obrazek
Słoneczko zachodzi i my zachodzimy do sklepu po niezbędny towar, zerkamy na mapę i mamy nocleg
Obrazek
N: 43'06'07'37' E: 19'14'43'86
Budzi nas piękne poranne słoneczko
Obrazek
Z samego rana szukamy tarasów widokowych na Kanion Tary. Mieliśmy zaliczyć trzy a zaliczyliśmy to
Obrazek
Wreszcie oczom naszym pokazał się kanion....Kanion Tary.
Obrazek
I most z niejednego filmu
Obrazek
Jedziemy wzdłuż rzeki droga jest naprawdę godna przejechania tym samym kierujemy się w stronę ciekawej dla nas Albanii
Obrazek
Kontrast Czarnogóry na odcinku 300m :niewiem:
Obrazek
Obrazek
Docieramy do granicy z Albanią
Obrazek
Trampuś wiadomo...
Suzuki Jimny "kurczak"
Ford Focus "foczka"

Wiatr we włosach,w oczach łzy a na blacie cztery trzy
Awatar użytkownika
Pingwin
czyściciel nagaru
czyściciel nagaru
Posty: 561
Rejestracja: 06.12.2008, 00:10
Mój motocykl: XL650V
Lokalizacja: Nysa/Reykjavik

Re: "bałkańska w żyłach płynie krew"

Post autor: Pingwin »

:thumbsup: Czyta się.....
Dawniej gdziala
hiszpan
emzeciarz agroturysta
emzeciarz agroturysta
Posty: 270
Rejestracja: 22.03.2009, 20:39
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: gostynin

Re: "bałkańska w żyłach płynie krew"

Post autor: hiszpan »

o dziwo ...ale też się czyta :blush:
DOMI
rozmawiający z silnikiem
rozmawiający z silnikiem
Posty: 430
Rejestracja: 17.03.2010, 14:19
Mój motocykl: XL600V
Lokalizacja: B.B /Bydgoszcz. Hovden i Setesdal. Norge

Re: "bałkańska w żyłach płynie krew"

Post autor: DOMI »

o dziwo to się pisze ale lekko nie jest :cool:
Widzisz przyjacielu wjechaliśmy już do Albanii a to oznacza, że to prawie koniec naszej wyprawy :ysz:
Koniec i za razem początek nowej :witch:
Misterny plan już w toku :haha:
Trampuś wiadomo...
Suzuki Jimny "kurczak"
Ford Focus "foczka"

Wiatr we włosach,w oczach łzy a na blacie cztery trzy
^maran^
wiejski tuningowiec
wiejski tuningowiec
Posty: 102
Rejestracja: 10.07.2010, 10:17
Mój motocykl: XL600V
Lokalizacja: Wałbrzych

Re: "bałkańska w żyłach płynie krew"

Post autor: ^maran^ »

Proszę o więcej współrzędnych noclegów na dziko. W tym roku zamierzamy zwiedzić te regiony.
Każda miejscówka się przyda.
Świetny opis i czekam na ciąg dalszy.
Moto Było : Komarek na dobry początek, Jawa 350 TS, Junak M10 (Jego najbardziej mi żal) Suzuki GS 500E dalekosiężny
Moto Jest : Trampkarz XL 600V zielona mila
: Aprilia Caponord ETV 1000
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości