dziś ok 13, scotch uderzył w autobus który zajechał mu drogę, kolizja miała miejsce we wrocławiu na ul, ślężnej, nowa tenera skasowana, scotch w miarę cały, poobijany i zagipsowana noga( coś z kolanem)\
wracaj piotrze do zdrowia i do zobaczenia na szlaku
ja dziś na wąskiej żużlowej drodze miałem glebę. na ostrym zakręcie wyjechał mi samochód. dałem delikatnie po hamulcach ale koło momentalnie dostało uślizgu i się wyjeb..em u mnie obdarty łokieć, pasażerka kilka maleńkich otarć, przygięty gmol i 2 centymetrowe otarcie owiewki na samym rogu z przodu. Dużo kurzu i cali w czarnym pyle pierwsza gleba w życiu i mam nadzieję ostatnia. Dobrze że maleńka prędkość...
"tyle dróg budują, tylko kurw. nie ma dokąd iść..."
J.Himilsbach
Wczoraj, autostrada na odcinku Opole-Brzeg, wyprzedzam autobus ,jestem na wysokości jego tyłu gdy facet wrzuca lewy kierunek i od razu zaczyna wyprzedzać coś przed sobą... Zamurowało mnie, deszcz, ciemno, wieje jak cholera, motorem trochę nosi, hamulców strach dotknąć... Odpuszczenie gazu na szczęście pomogło, nie wierzę że facet nie widział migającego wielkiego kierunku w afri. I co z tego, że my staramy się widzieć wszystko i wszystkich na drodze, jak taki skurczybyk ma wszystko w d... i robi co chce?
P.S. Pytanie retoryczne
Navigare necesse est vivere non est necesse.
RD07a
DW/83
Niestety wątek się zapełnia
Wczoraj o 21:20 zginął na motocyklu mój wspaniały przyjaciel Mazi. To on znalazł mi TA, którym obecnie jeżdżę a jego Kotek (Thundercat) i mój Trampek zawsze zgodnie stały obok siebie w jednym garażu.
Do zobaczenia Marku na szerokich trasach po drugiej stronie...
Upiór pisze:Niestety wątek się zapełnia
Wczoraj o 21:20 zginął na motocyklu mój wspaniały przyjaciel Mazi. To on znalazł mi TA, którym obecnie jeżdżę a jego Kotek (Thundercat) i mój Trampek zawsze zgodnie stały obok siebie w jednym garażu.
Do zobaczenia Marku na szerokich trasach po drugiej stronie...
Co??? Mazi ??? Ale jak to ? Gdzie?
Prowadź motocykl tak, jak byś chciał żeby to robiły Twoje dzieci
Kilka razy słyszałem opowieści o wożeniu w kieszeni dużych kulek z łożyska albo wielkich nakrętek - tak do odwdzięczania się samochodziarzom za zachowania takie jak opisujeci. Myslałem że to idiotyzm, ale chyba przemyślę to sobie poważnie ...
Upiór pisze:Niestety wątek się zapełnia
Wczoraj o 21:20 zginął na motocyklu mój wspaniały przyjaciel Mazi. To on znalazł mi TA, którym obecnie jeżdżę a jego Kotek (Thundercat) i mój Trampek zawsze zgodnie stały obok siebie w jednym garażu.
Do zobaczenia Marku na szerokich trasach po drugiej stronie...
"MISIEK"]Kilka razy słyszałem opowieści o wożeniu w kieszeni dużych kulek z łożyska albo wielkich nakrętek - tak do odwdzięczania się samochodziarzom za zachowania takie jak opisujeci. Myslałem że to idiotyzm, ale chyba przemyślę to sobie poważnie ...
po ostatnim wyjeździe w góry też nad tym myślałem szczególnie jak z naprzeciwka ktoś wyskakuje na ciebie a ty uciekasz na pobocze aż nóż w kieszeni się otwiera!!!!
zanim zaczniecie rzucać w puszki nakrętkami to się zastanówcie czy chcieli byście być następnym motocyklistą spotkanym przez takiego "ukaranego" osobnika na trasie??? Ja na pewno nie więc nie zafundowałbym czegoś takiego innym motocyklistom.
Poza podbudowanym ego że się ukarało złego samchodziarza nie wynika z tego nic dobrego, bo jak się można domyśleć koleś będzie się w następstwie "mścił" na wszystkich innych "dawcach na dwóch kołach"
Debili na drodze się spotyka cały czas i trzeba za nich myśleć, bo w starciu jak widać nie mamy szans.
Joozwa pisze:zanim zaczniecie rzucać w puszki nakrętkami to się zastanówcie czy chcieli byście być następnym motocyklistą spotkanym przez takiego "ukaranego" osobnika na trasie??? Ja na pewno nie więc nie zafundowałbym czegoś takiego innym motocyklistom.
Poza podbudowanym ego że się ukarało złego samchodziarza nie wynika z tego nic dobrego, bo jak się można domyśleć koleś będzie się w następstwie "mścił" na wszystkich innych "dawcach na dwóch kołach"
Debili na drodze się spotyka cały czas i trzeba za nich myśleć, bo w starciu jak widać nie mamy szans.
[*]
Ja na szczescie zyje, ale mam fatalna wiadomosc. Zapewne slyszeliscie o wypadku na Lazienkowskiej w Warszawie, gdzie motocyklistka uderzyla motocyklem w kraweznik na wiadukcie i spadla kolo 5-6 metrow w dol na Wislostrade. Nie miala zadnych obrazen ciala, ale miala zbity pien mozgu. Zorganizowalismy akcje, kupilismy dla niej wielkiego misia i duza karte z zyczeniami. Kilka dni pozniej lekarze stwierdzili smierc mozgu, 15 lipca w godzinach wieczornych zostala odlaczona od aparatury podtrzymujacej zycie. Miala 23 lata... Dzis zebralismy sie wszyscy w miejscu wypadku, postawilismy krzyz, zapalilismy znicze, a jej chlopak powiesil kask.
Miala ciuchy z najwyzszej polki: kombiezon jednoczesciowy Dainese replika Rossiego, kask Suomy najwyzszy model. Zabraklo kolnierza, ktory chronilby kark, ale kto w tym jezdzi? Tylko Kubica i zawodnicy motocrossu. Jakby ten element byl standardem ubioru motocyklisty, to nie doszloby do tragedii. Jesli chcecie wiedziec cos wiecej na temat wypadku to dajcie znac w tym temacie, postaram sie przyblizyc fakty.
u mnie obdarty łokieć, pasażerka kilka maleńkich otarć, przygięty gmol i 2 centymetrowe otarcie owiewki na samym rogu z przodu. Dużo kurzu i cali w czarnym pyle 
pierwsza gleba w życiu i mam nadzieję ostatnia. Dobrze że maleńka prędkość...
